Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

As pik - karta, która stała się narzędziem wojny psychologicznej w Wietnamie

166 813  
425   33  
Oto prawdziwy kozak wśród całej talii i niekwestionowany lider wśród wszystkich asów. Oto as pik – figura, której poświęcono najbardziej energetyczny kawałek w historii rocka, karta, która zwiększała morale przesądnych żołnierzy i sprawdziła się jako element wojny psychologicznej podczas konfliktu w Wietnamie.


Karta śmierci

W anglojęzycznych krajach as pik często nazywany jest „kartą śmierci”. Aby wytłumaczyć pochodzenie tego posępnego przydomku, trzeba rzucić okiem na historię gier karcianych. A te, jak wiadomo, narodziły się w Chinach, gdzieś w okolicy 900 roku naszej ery. Stamtąd karty, dzięki wynalazkowi Gutenberga, szybko trafiły pod strzechy europejskich domostw.


Zanim symbol znany dziś jako „pik” przybrał znaną nam formę, w różnych krajach wyglądał on nieco inaczej. Na przykład we Włoszech na kartach widniał miecz, natomiast w krajach germańskich był to czarny liść. Francuzi, chcąc ustandaryzować wygląd talii, wzorowali się właśnie na symbolu podejrzanym w niemieckich kopiach kart do gier. Tymczasem angielskie tłumaczenie słowa „pik” to „spade”, które z kolei wywodzi się od łacińskiego „spatha” i jest określeniem szerokiej, ostrej, płaskiej broni – narzędzia służącego do zabijania. „Spade” to też szpadel, czyli podstawowe narzędzie grabarza. Być może to właśnie takie skojarzenia stały za ochrzczeniem potężnego asa mianem „karty śmierci”.

As pik jako jedyny posiada charakterystyczne zdobienia

Pewnie zauważyliście, że w wielu taliach kart as pik jest jedynym, który wyróżnia się wyszukanymi ornamentami. Wbrew pozorom nie jest to wymysł projektantów talii, którzy w ten sposób chcieli złożyć hołd najmocniejszemu z asów.


Przede wszystkim musicie wiedzieć, że design standardowej talii kart, którą zazwyczaj wymiatamy w makao, gdy baterie w komórkach nam padną, a trzeba jakoś zabić nudę, wywodzi się z dawnej Anglii.
Gdzieś w okolicach XVII wieku angielscy władcy zdali sobie sprawę z popularności karcianych gier hazardowych i potencjalnych dochodów, które można by czerpać, gdyby tylko taką rozrywkę odpowiednio opodatkować.

Wprowadzono więc dodatkową opłatę uiszczaną podczas sprzedaży i zakupu kart. Wkrótce też królowa Wielkiej Brytanii – Anna – zarządziła, aby każdy z asów pik nosił na sobie specjalne oznaczenie wskazujące na to, że talia objęta została narzuconym podatkiem. Początkowo wykorzystywano stemple, ale z czasem drukarze stworzyli własny, bardziej estetyczny projekt tej figury. Oto pochodzący z 1882 roku tzw. „Old Frizzle”:


Mimo że w 1960 roku podatek na talie kart został zniesiony, zwyczaj drukowania fikuśnego asa pik dotrwał do dzisiejszych czasów, a większość ze współczesnych ornamentów jest kopiami dziewiętnastowiecznych, drukowanych „stempli”.

Symbol farta poszedł na wojnę

Karta, której posiadanie nierzadko decydowało o zwycięskim rozdaniu, dla wielu była symbolem szczęśliwego losu (szczególnie wtedy, gdy dałeś się złapać przez szpony hazardu). W czasie II wojny światowej wielu amerykańskich żołnierzy nosiło przy sobie właśnie asa pik, jako formę amuletu gwarantującego uśmiech losu w niebezpiecznych sytuacjach na froncie. Członkowie 506 pułku dywizji powietrzno-desantowej mieli w zwyczaju wykonywać malunek z symbolem pika na swoich hełmach.


Z czasem przesądy o szczęśliwej karcie, która chroniła dzielnych żołnierzy przed gradem sypiących się na nich kul urosły do miana prawdziwych legend i dwie dekady po zakończeniu II wojny światowej as pik znowu był potrzebny, aby podnieść morale amerykańskiej armii.

As pik – narzędzie psychologicznego terroru?

Kiedy amerykańscy poborowi żołnierze wysłani byli do Wietnamu, wśród oddziałów złożonych z łatwowiernych, przerażonych bezwzględnością oddziałów Wietkongu młodzieńców, krążyć zaczęła pewna plotka. Otóż wieść niosła, że według wietnamskiej tradycji as pik uchodzi za symbol nieszczęścia, a zobaczenie go jest zwiastunem zbliżającej się tragedii. Oczywiście była to bzdura wyssana z palca, ale naiwne amerykańskie gołowąsy niczym pelikany łyknęły tę informację. Odtąd żołnierze już nie tylko nosili przy sobie swoją szczęśliwą kartę, ale i pozostawiali magicznego asa przy zwłokach zabitych Wietnamczyków.


W pewnym momencie zapotrzebowanie na tę kartę było tak duże, że stacjonujące w Wietnamie amerykańskie pułki domagały się regularnych dostaw hurtowych ilości asów! W odpowiedzi na prośby żołnierzy, firma Bicycle zaczęła produkować talie złożone tylko i wyłącznie z tych właśnie figur! Mało tego – pojawiła się jeszcze jedna plotka, według której żołnierze Wietkongu wierzą, że zobaczenie kobiety przed walką przynosi pecha. Producent talii nadrukował więc wizerunek babeczki na drugiej stronie karty. Dwa pechy w cenie jednego!


Będąc święcie przekonanymi, że „żółtki” obsrają się na miętowo, gdy tylko w polu ich widzenia znajdzie się feralny as, Amerykanie kładli ten prezent nie tylko przy stygnących zwłokach, ale i rozrzucali karty wszędzie tam, gdzie mogły pojawić się oddziały wroga.


Wietnamczycy nie do końca rozumieli o co chodziło wrogowi, który regularnie zaśmiecał dżunglę jakimiś dziwnymi papierkami. Z czasem także i wśród żołnierzy Wietkongu krążyć zaczęła plotka na temat tych tajemniczych przedmiotów. Wielu Azjatów doszukiwało się w symbolu widniejącym na karcie pewnych analogii do wyglądu penisa. Wysnuli więc teorię, że Amerykanie zostawiając takie pamiątki przy ciałach zabitych Wietnamczyków sugerują, że chcąc jeszcze bardziej poniżyć martwego wroga, dopuścili się na jego zwłokach aktów nekrofilii…


You know I'm born to lose, and gambling's for fools, But that's the way I like it baby, I don't wanna live for ever!

W 1876 roku słynny amerykański rewolwerowiec, bohater legend i niezliczonej ilości westernów, Dziki Bill Hancock został zastrzelony podczas partyjki pokera, którą odbywał w jednym z saloonów. Kiedy dzielny stróż prawa padł na ziemię, z jego dłoni wysunęły się karty, wśród których znalazły się dwie „czarne” pary – ósemek i asów. Odtąd taki układ zwany jest „ręką umarlaka”.


Ta anegdota stała się inspiracją do powstania najbardziej szlagierowego numeru zespołu Motörhead. Lemmy Kilmister, lider grupy, szczerze nienawidził tej kompozycji, ale musiał ją grać na każdym swoim występie, bo jak sam powiadał „Gdybym poszedł na koncert Little Richarda, to liczyłbym na to, że usłyszę „Long Tall Sally!”.

https://youtu.be/eBIa0o36pPo

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6
9

Oglądany: 166813x | Komentarzy: 33 | Okejek: 425 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało