Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Z pamiętnika informatyka IV

38 163  
6   10  
Kliknij i zobacz więcej!Czy wiesz, że coś takiego jak spalenie płyty głównej potrafi się rozprzestrzeniać jak wirus? Przekonaj się w jaki sposób...
  
Tydzień czwarty

Poniedziałek

Po weekendowej imprezie zostało tylko kilka niecenzuralnych zdjęć w telefonie i ogromny kac. Dobrze, że w pobliżu stał dystrybutor z wodą. Kierownikowi nie podobało się, że wypiłem cały baniak od tego dystrybutora. A może nie podobało mu się to, że wypiłem go z gwinta... Nie pamiętam...

Wtorek
Wezwanie od pani z szóstego piętra. Klasyczne "stacja robocza nie uruchamia się". Powodem było spalenie się płyty głównej. Jako, że komputer miał już ponad cztery lata, poinformowałem panią, że zostanie wymieniony na nowy. Pani się bardzo ucieszyła, bo na tym komputerze już nie dało się pracować. Pół godziny później, zgłoszenia o spalonych płytach głównych przyszły od dwóch koleżanek z pokoju tej pani oraz zbiorowo od pięter: 7, 14, 16, 17, 18, 19 i 21.

Środa
Pechowy dzień. Najpierw wysiadł jeden serwerów, na którym przechowywane i udostępniane za pośrednictwem intranetu są materiały dotyczące sytuacji finansowej spółki. Nie minęło 10 minut a już mieliśmy na głowie awanturującą się asystentkę dyrektora finansowego.
Potem zawiesił się komputer Maliniaka (kolegi z pokoju). Ma na dysku setki najnowszych przebojów takich jak "Cum inside me" i "Teenage spermaholics" udostępnianych za pośrednictwem LAN. Nie zdążył go nawet zrestartować, a już mieliśmy na głowie awanturujący się zarząd i delegacje z poszczególnych departamentów.

Czwartek
Przylazł dzisiaj jakiś dyrektor, tak na oko po pięćdziesiątce. Zaczął narzekać, że ma problem "z czymśtam twardym". Wysłałem go do seksuologa. Poza tym przyszła jakaś pani z prośbą o wydanie 15m kabla sieciowego. Odmierzyłem ile trzeba i dałem kobiecie. Dobrze, że nie prosiła o taki z wtyczkami, bo nie miałem nastroju na bawienie się z tym...

Piątek
Sądny dzień. Na szczęście tym razem dla zarządu. Wszyscy ekhm... członkowie lecą do USA na spotkanie z głównym udziałowcem firmy. Czuliby się niepewnie jadąc bez informatyków, więc zabrali mnie i Maliniaka. Już w samolocie prezes zażyczył sobie sieć, żeby się wszyscy mogli jeszcze do spotkania przygotować. Spełniliśmy to żądanie, a całość podłączyliśmy do czegoś, co wyglądało jak pokładowy router (wtyczki się trochę nie zgadzały, ale sobie z tym poradziliśmy). To, że coś z tym routerem jest nie tak wyszło dopiero, kiedy dyrektor ds rozwoju zaczą grać w sapera. Kedy trafił na minę, potężna eksplozja urwała ogon samolotu.



W poprzednich wpisach...

Oglądany: 38163x | Komentarzy: 10 | Okejek: 6 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało