Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Pedro Rodrigues Filho - facet, przy którym "Święci z Bostonu" wypadają niczym nudna bajka dla dzieci

66 355  
278   41  
„Gwałciciele, bandyci, pedofile, zwyrodnialcy… Mógłby się znaleźć ktoś, kto ich wszystkich pośle do piachu!” - samotni mściciele poszukujący sprawiedliwości to częsty motyw wielu filmów. Mimo że w realnym świecie raczej trudno o świętych z Bostonu, Punishera czy ufajdanego posoką swoich ofiar Dextera, to pewien szalony Brazylijczyk postanowił pójść w ślady kinowych katów i bezceremonialnie wyrwać kilka chwastów.


Pan Filho był kawałem sukinsyna, pijakiem i damskim bokserem. Lał swoją żonę bez opamiętania. Nawet wtedy, gdy ta była już w zaawansowanej ciąży. Lekko nie miał też Pedro – dziecko, które dopiero miało przyjść na świat. Pierwsze poważne lanie chłopczyk dostał od swojego taty będąc jeszcze w brzuchu swojej rodzicielki. Pijany ojciec tak mocno uderzył swoją żonę, że Pedro doznał trwałego uszkodzenia czaszki.
Mimo że dzieciństwo urodzonego w 1954 roku Brazylijczyka nie było usłane różami, a ojciec tyran nie należał do wzorowych rodzicieli, mały Pedro był bardzo wrażliwy na krzywdę swych najbliższych. Kiedy dzieciak skończył 14 lat, tata chłopca wrócił do domu w dość podłym nastroju. Właśnie wylano go z roboty. Od lat pracował jako szkolny stróż i cieszył się dobrą opinią przełożonych. Teraz jednak, nieoczekiwanie, posądzony został o kradzież jedzenia ze stołówki.
Pan Filho może i był damskim bokserem i parszywym cholerykiem, ale na pewno daleko mu było do zwykłego złodzieja! Pedro bardzo przejął się losem swojego ojca i postanowił czym prędzej sprawę wyjaśnić. Udał się więc na spotkanie z zastępcą burmistrza miasteczka, w którym mieszkał. To właśnie ten człowiek osobiście kazał wyrzucić tatę chłopca z roboty. Nie czekając na wyjaśnienia, Pedro bezceremonialnie ukarał urzędnika za pomocą kilku celnych strzałów ze strzelby.



Z jakiegoś powodu mały Pedro wiedział, kto był prawdziwym złodziejem żarcia ze stołówki. Policja doszła do tego dopiero kiedy odnalazła rozmaślone zwłoki innego szkolnego strażnika. Jak się okazało – to on notorycznie wyjadał uczniom posiłki. Na szczęście 14-letni chłopak zdążył wymierzyć mu sprawiedliwość, zanim zrobili to stróżowie prawa.
Sam Pedro nie trafił za kratki. Dał dyla do São Paulo, gdzie zajmował się włamywaniem do domów w fawelach. Nie minęło jednak zbyt dużo czasu, gdy Pedro znów poczuł silną potrzebę zabijania. I tym jednak razem ofiarą krwawych żądz Brazylijczyka padła osoba mająca swoje za uszami. Na drodze chłopaka stanął lokalny dealer narkotyków.
Niedługo po tym morderstwie Filho wpadł w sidła… miłości. Pedro zakochał się na amen w dziewczynie. Maria Aparecida Olympia była prawdopodobnie jedyną osobą, która potrafiła zapanować nad wybuchowym temperamentem Filho. Para zamieszkała razem i żyła długo i szczęśliwie.

Można by rzec, że strzała Amora wyleczyła chłopaka z jego zabójczych obsesji i że zamiast polować na kolejnych typów spod ciemnej gwiazdy, Pedro zajął się rodziną i snuciem planów na przyszłość… Niestety tak się jednak nie stało. Brazylijskie slumsy nie należą do najbezpieczniejszych miejsc. Maria miała pecha i została zamordowana przez grasujących po fawelach członków gangu.



Normalnie nikt pewnie by się specjalnie nie przejął losem zamordowanej dziewczyny. Takie rzeczy to przecież codzienność dla ubogich mieszkańców najbardziej zapyziałej dziury w São Paulo. W tym jednak wypadku była to ukochana gościa, który – można by rzec – potrzebę zemsty miał we krwi i wcale nie zamierzał tłumić w sobie pragnienia wypatroszenia komuś flaków.
Niczym bohater B-klasowego akcyjniaka, Filho porywał kolejnych podejrzanych, aby bestialskimi torturami wydobyć od nich jakąkolwiek informację na temat morderców wybranki swego serca. Robił to tak długo, aż udało mu się namierzyć członków gangu i jednego po drugim brutalnie zabić. Pedro wpadł nawet z wizytą na wesele jednego z gangsterów, gdzie z pomocą kumpli ubił siedmiu bandytów..
Zanim młodociany anioł zemsty skończył 18 lat, miał już na swoim koncie 10 trupów i niezliczoną ilość ciężko okaleczonych bandytów.
W czasie gdy mieszkający w slumsach São Paulo napędzany wściekłością Pedro szatkował swoje ofiary, w jego rodzinnym domu nie działo się najlepiej. Ojciec chłopaka podczas jednej z awantur zatłukł jego matkę na śmierć. Maczetą. W praktyce pociął ją na kawałki. Za ten czyn trafił do więzienia, aby odbyć sprawiedliwą pokutę. Perdo miał jednak trochę inną wizję sprawiedliwości i mimo że w dalszym ciągu był poszukiwanym przez policję mordercą, nie zawahał się odwiedzić swojego taty w pierdlu. Podczas pogawędki młodzieniec postanowił zostać sierotą poprzez zadanie swemu ojcu 22 ciosów nożem. Następnie wyciął mu serce z klatki i bezceremonialnie się w nie wgryzł.



Nie wiadomo do końca, jakim cudem Pedro zdołał dać dyla z więzienia. Zanim ostatecznie wpadł w ręce policjantów w 1973 roku, jego konto powiększyło się o całkiem sporą ilość kolejnych ukatrupionych bandziorów i recydywistów. Podczas aresztowania Filho trafił do radiowozu, w którym siedział już inny facet. Gwałciciel. Pedro wyjątkowo nie lubił gwałcicieli, więc zadbał o to, aby jego współpasażer na komisariat dotarł martwy…
Jak się pewnie domyślacie, umieszczenie kogoś takiego w miejscu pełnym najgorszych szumowin nie było najlepszym pomysłem. W kiciu Filho wysłał na tamten świat 47 więźniów. Z różnych powodów. Sporą część z jego ofiar stanowiły osoby, z którymi Pedro miał na pieńku już na samym początku – wielu z zamordowanych przez niego na wolności bandytów miała swoich ziomeczków w niewoli, więc Brazylijczyk musiał zadbać o to, aby „rozluźnić” nieco atmosferę.
Czasem jednak motywy zabijania były troszkę bardziej błahe. Jeden z więźniów wyzionął na przykład ducha, bo… za głośno chrapał (No, co? Nikt nie lubi chrapiących sukinsynów!). Inni zostali ukatrupieni ponieważ, jak sam zainteresowany powiedział - „potrzeba zamordowania kryminalisty była zbyt kusząca, aby sobie tej przyjemności odmówić”.



Mimo że prawo brazylijskie nie przewiduje kar dłuższych niż 30 lat pozbawienia wolności, Pedro skazany został na 128 lat odsiadki! Z racji tego, że Filho wykazał się dość niewdzięcznym zachowaniem w stosunku do innych więźniów, jego pobyt za kratkami szybko przedłużono do 400 lat!
Tymczasem w 2007 roku, po zaledwie 34 latach przebywania za kratkami, Pedro – facet, który łącznie zamordował 71 osób, odzyskał wolność. Błąd ten został jednak naprawiony i niecałe cztery lata później policja kolejny raz aresztowała słynnego w całym kraju zabójcę kryminalistów. Tak na wszelki wypadek. Oficjalnie Filho siedzi w kiciu za wzniecenie więziennego buntu. Jako że Pedro wielokrotnie publicznie wyrażał chęć oczyszczenia Brazylii z wszelkiej maści chwastów, pewnie większość bandytów cieszy się, że wymiar sprawiedliwości uwolnił ich od stresu…



Źródła: 1, 2, 3, 4, 5
7

Oglądany: 66355x | Komentarzy: 41 | Okejek: 278 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

26.04

25.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało