Do napisania tego posta zmobilizowała mnie pani, która przez szybkę w samochodzie usiłowała nauczyć mnie kultury prowadzenia samochodu.
Problem polega na zachowaniu się w przypadku zwężenia drogi i nagłego zmniejszenia się liczby pasów. Usłyszałem w radiu, że dobrą praktyką jest wpuszczanie osób na swój pas, tak aby z kolejnych pasów przez zwężenie przejeżdżało po jednym samochodzie. Nie mam co do tego zastrzeżeń jeśli oba pasy stoją lub poruszają się w równie ślimaczym tempie. Tak dzieje się zwykle przy tymczasowych robotach drogowych. Wtedy spokojnie przepuszczam sąsiadów "na suwaczek" i na nerwy mi to specjalnie nie wpływa.
Ale krew się we mnie burzy, kiedy jest jakieś stałe zwężenie. Wtedy większość kierowców zawczasu ustawia się na "dobrym" pasie, a po pasie, który się zaraz skończy popylają cwaniacy i usiłują się wepchnąć przed samym zwężeniem na zasadzie "niech frajerzy stoją, ja przemknę bokiem". Przykłady z mojego podwórka: Górczewska w Warszawie przed skrzyżowaniem z Lazurową (3 pasy w 1), wylot z Warszawy na Poznań przed Ożarowem (2 pasy w 1).
W takich sytuacjach staram się nie wpuszczać, bo swoje odstałem (może mam jakieś kompleksy - raczej dobrego samochodu nie mam ). I właśnie dlatego pani wyszła ze swojego autka, po tym jak mało nie przejechała się po moim lakierze, i zaczęła mi prawić morały. Lakieru mi nie żal, bo i tak już odrapany
Wbrew pozorom, nie będę się kurczowo trzymał swojej wersji. Naprawdę zależy mi na wyjaśnieniu jak jest lepiej (tzn. szybciej, bezpieczniej). Jeśli powiecie, że jednak "na suwak" to od tej pory przerzucam się na pasy "dla cwaniaków".
Problem polega na zachowaniu się w przypadku zwężenia drogi i nagłego zmniejszenia się liczby pasów. Usłyszałem w radiu, że dobrą praktyką jest wpuszczanie osób na swój pas, tak aby z kolejnych pasów przez zwężenie przejeżdżało po jednym samochodzie. Nie mam co do tego zastrzeżeń jeśli oba pasy stoją lub poruszają się w równie ślimaczym tempie. Tak dzieje się zwykle przy tymczasowych robotach drogowych. Wtedy spokojnie przepuszczam sąsiadów "na suwaczek" i na nerwy mi to specjalnie nie wpływa.
Ale krew się we mnie burzy, kiedy jest jakieś stałe zwężenie. Wtedy większość kierowców zawczasu ustawia się na "dobrym" pasie, a po pasie, który się zaraz skończy popylają cwaniacy i usiłują się wepchnąć przed samym zwężeniem na zasadzie "niech frajerzy stoją, ja przemknę bokiem". Przykłady z mojego podwórka: Górczewska w Warszawie przed skrzyżowaniem z Lazurową (3 pasy w 1), wylot z Warszawy na Poznań przed Ożarowem (2 pasy w 1).
W takich sytuacjach staram się nie wpuszczać, bo swoje odstałem (może mam jakieś kompleksy - raczej dobrego samochodu nie mam ). I właśnie dlatego pani wyszła ze swojego autka, po tym jak mało nie przejechała się po moim lakierze, i zaczęła mi prawić morały. Lakieru mi nie żal, bo i tak już odrapany
Wbrew pozorom, nie będę się kurczowo trzymał swojej wersji. Naprawdę zależy mi na wyjaśnieniu jak jest lepiej (tzn. szybciej, bezpieczniej). Jeśli powiecie, że jednak "na suwak" to od tej pory przerzucam się na pasy "dla cwaniaków".
--
<><