Tęgie głowy tu bywają, to może coś pomogą. Miałem ja do zeszłego roku Volvo V50, którym jadąc na wakacje niefortunnie uczestniczyłem w stłuczce, i wrak sprzedałem. Na dachu miałem bagażnik rowerowy, dedykowany do modelu, na którym wiozłem rowery. Bagażnikowi nic się nie stało, auto dostało w bok:
Później, z racji otrzymania identycznego Volvo jako auta zastępczego, wiozłem rowery z Lublina do Białego i nic się z bagażnikiem nie działo.
Tyle, że nadszedł czas aby się go pozbyć, bo nowe auto ma inne relingi, i mi za uja nie podchodzi.
I teraz pytanie: czy jest możliwe aby w wypadku takiej stłuczki, gdzie bagażnik bezpośrednio niczym nie oberwał, została naruszona jakoś jego konstrukcja która wyłączałaby go z dalszej eksploatacji? Obejrzałem go dokładnie parę razy, i nie widać na nim żadnych śladów, pęknięć, itp itd. Zawala mi miejsce w piwnicy, ktoś mógłby z niego skorzystać, ale jeśli byłoby duże niebezpieczeństwo, że jego konstrukcja mogła chwycić jakąś ukrytą wadę, to wolę go wywalić i mieć spokój.
Później, z racji otrzymania identycznego Volvo jako auta zastępczego, wiozłem rowery z Lublina do Białego i nic się z bagażnikiem nie działo.
Tyle, że nadszedł czas aby się go pozbyć, bo nowe auto ma inne relingi, i mi za uja nie podchodzi.
I teraz pytanie: czy jest możliwe aby w wypadku takiej stłuczki, gdzie bagażnik bezpośrednio niczym nie oberwał, została naruszona jakoś jego konstrukcja która wyłączałaby go z dalszej eksploatacji? Obejrzałem go dokładnie parę razy, i nie widać na nim żadnych śladów, pęknięć, itp itd. Zawala mi miejsce w piwnicy, ktoś mógłby z niego skorzystać, ale jeśli byłoby duże niebezpieczeństwo, że jego konstrukcja mogła chwycić jakąś ukrytą wadę, to wolę go wywalić i mieć spokój.
Ostatnio edytowany:
2017-07-17 12:24:52
--
Jestem bohaterem :lasowego
Czarna lista- :gen_italia
Czy wspominałem już że jestem studentem prawa?