Chodzą mi po głowie takie obrazki - akcja dzieje się w USA, albo w 20leciu międzywojennym, albo zaraz po wojnie. Przed sądem staje nauczyciel oskarżony o promowanie teorii Darwina. Obrony podejmuje się znany adwokat, oskarżycielem jest jego dawny przyjaciel.
Nic więcej nie pamiętam, oprócz kilku oderwanych scen:
- obrońca rozmawia z klientem o sędzim - opowiada jego myśli: "moi znajomi biorą same łatwe sprawy i tarzają się w forsie, a ja...",
- powołani na świadków profesorowie, uczeni - po kolei wstają z ław, adwokat wymienia ich nazwiska, osiągnięcia,
- końcówka: oskarżyciel krzyczy, że wierzy w Boga, w Ducha Świętego, w dziesięć przykazań etc. Adwokat: "to był wspaniały człowiek".
Help..
Nic więcej nie pamiętam, oprócz kilku oderwanych scen:
- obrońca rozmawia z klientem o sędzim - opowiada jego myśli: "moi znajomi biorą same łatwe sprawy i tarzają się w forsie, a ja...",
- powołani na świadków profesorowie, uczeni - po kolei wstają z ław, adwokat wymienia ich nazwiska, osiągnięcia,
- końcówka: oskarżyciel krzyczy, że wierzy w Boga, w Ducha Świętego, w dziesięć przykazań etc. Adwokat: "to był wspaniały człowiek".
Help..