Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Półmisek Literata > Traveller 1
Dragan78
Dragan78 - Superbojownik · przed dinozaurami
Start systemu, proszę czekać

--- System załadowany pomyślnie ---
Jest 4 kwietnia 3026 roku Imperialnego
--------------------------------------
>>>proszę się zalogować

Dawid Malcolm

>>>proszę wprowadzić hasło:

*********


> Witam majorze Malcolm.


Jest dla Pana nowa wiadomość. Wyświetlić? tak

musimy się natychmiast spotkać
przerwij zajęcia wszystko biorę na siebie
sprawa bardzo pilna
Siergiej




*
Sięgnął do wyłącznika symulatora i pulpity wokół niego raptownie pogasły. Ruchomy fotel odsunął się i Dawid wstał. Studenci,widząc to, opuszczali maszyny, niektórzy kierowali się już do wyjścia.
Dawid odwrócił się twarzą w kierunku czarnowłosej dziewczyny schodzącej do drzwi.
- Panno Lee! Sam pomysł był całkiem niezły, ale osobiście nie radzę robić tego na ST-13; nie da się tak zsynchronizować pola...
- Robiliśmy to w hangarze na modelu C, panie majorze - śmiało oznajmiła dziewczyna.
- Wierzę, panno Lee - oddał uśmiech Dawid. - Ale na maszynie stojącej w bezruchu, na którą, poza siła grawitacji, nie działały żadne inne wpływy. Może w ramach ćwiczeń zrobi pani odpowiednie wykresy...
Tamci jednak wiedzieli, że tylko żartuje. Gwarną grupą wylegli na korytarz. Dawid zamknął salę. Skręcił w przeciwną niż tamci stronę, w wąski korytarz prowadzący do wind dozoru technicznego Akademii. To była najszybsza drogą prowadząca do garaży w podziemiach. Poza tym po drodze nie musiał nikomu salutować, a to było już trudne do zbagatelizowania w jego sytuacji. Niewielu równych mu szarżą wykładało na uczelni.
W swoim Virago poczuł się lepiej, jakby to był już koniec dnia i wracał do Anny. W garażu panował półmrok i można było uwierzyć, że to wieczór. Wiedział jednak, że to tylko marzenia. Pomanipulował przy tablicy i samochód ledwo dostrzegalnie drgnął. To zaczęły pracę wodorowe silniki. Po chwili auto ruszyło łagodnie, a jego wnętrze wypełniła muzyka.
Jechał skrajem osiedla, bo tam ruch był najmniejszy, a kawał zniszczonego lotniska służącego teraz jako obdownica pozwalał rozwinąć dużą prędokość. Po prawej stronie miał budynki. Długa biała rura kolejki ciągnęła się równolegle do pasa. Ponad nią daleko Dawid widział szklane wyniosłe piramidy centrum aglomeracji. Po kryształowych bryłach posuwały kapsuły wind. Na szczytach niczym pióropusze sterczały peki antent o najróżniejszych kształtach. Nad wysuniętymi ze ścian platformami uwijały się roje pojazdów. Stad wyglądało to niemal zabawnie, jak dziecięca miniaturka, ale Dawid wiedział, że o tej porze w centrum panuje straszny ścisk, pojazdy poruszają się irytująco wolno i nie ma miejsca, gdzie choćby na chwilę możnaby się schronić przed wzrokiem innych.
Spojrzał na drogę. Nagle rzuciło piachem, zawirowal w powietrzu powiew znad pustyni. Pustynia. Był tu, gdy zjawili się tu Aslani, potem ludzie. Znikała szybko pod betonem i zwałami stali. W pewnym momencie wydawało się niemal, że jej ślady przetrwają jedynie na filmach i w opowieściach najstarszych eksploratorów. Zabawne teraz wydało mu się, jak pewni się wtedy czuli. Nawet nie pamiętał dokładnie, kiedy po raz pierwszy usłyszał o wydarzeniu, które znamionowało Upadek. Choć nie, brat Anny, Jurgen. Jurgen był pilotem dalekiego zwiadu, latał interstelarnym myśliwcem FR, który były dumą ludzkości i w pewnej części nawet Dawida biorącego udział w pracach jako konsultant. Choć zadania Jurgehna otoczone były jak najściślejszą tajemnicą, to Anna zawsze miała sposób, by dowiedzieć się, kiedy wróci. Czekała na niego tak niecierpliwie, że w głębi duszy czasem złościła Dawida swym zachowaniem. Wtedy byli na urlopie, na Białych Plażach, wspaniałym kompleksie sztucznych plaż i zbiorników wodnych, dla których niektórzy przylatywali z innych planet układu, z Bety czy Epsiliona. Teraz stoi tam morze zeszklonych żarem piachów przysypanych radioaktywnym pyłem. Ale wtedy dni mijały im jak sen, a w oczach Anny widział, że zbliża się moment powrotu Jurgena. I potem te oczy gasły. Po trzech tygodniach odezwał się jakiś urzędnik z Floty Pozaukładowej. Przyznał, że jest opóźnienie, zapewniał jednak, że to się zdarza i nie ma powodów do zmartwienia. A później... zaczęły się dziać takie rzeczy, że nikt już nie zaprzątał sobie głowy pięcioma patrolowcami po 19 osób na pokładzie. Południowa siłownia jądrowa, wielki zbiornikowiec Kompanii Stavre'a, który dosłownie wbił się w Jordansville. Zaczął się koszmar, setki wypadków, coraz gwałtowniejszych, pociągających za sobą coraz więcej ofiar, tysiące, dziesiątki tysięcy. W dzień wtedy spał, w nocy obserwował doniesienia, Akademia została zamknięta, nie chodził do pracy. Potem urwała się łączność międzygwiezdna, potem wewnątrzsystemowa. Potem jakakolwiek wieść, o grupie, która żyła w ruinach pobliskiego miasta, była na wagę złota. Nie było paliw, żadnej energii, poziom promieniowania wzrósł 18 razy ponad bezpieczną granicę. Minęły dni od pierwszych wypadków, zanim rozeszła się pogłoska o Wirusie. Skomplikowanym niszczycielskim programie komputerowym. O garści bajtów, która zniszczyła Trzecie Imperium.
Dawid zwolnił i zjechał z lotniska. Linia kolejki zeszła pod ziemię, przejechał nad nią i pomknął wgłąb miasta. Zaparkował blisko gmachu Rady. Wszedł po długich schodach i odsalutował wartownikowi. Stanął przed drzwiami z płonącą płytką 'Siergiej Kastolic Głównodowodzący Floty Sol Układu Alyar'. Wszedł bez pukania.
Siergiej Kastolic stał pocholony przy swoim biurku. Nic poza ostrymi rysami nie zdradzało jego wieku; był starszy od Dawida. Poznali się jeszcze w Akademii, potem było z ćwierć wieku wspólnej służby, licząc lata biologiczne. Razem walczyli w Pierwszej i Drugiej Wojnie Granicznej z Zhodanami. Teraz jakby oddalili się od siebie, ale tak było zawsze, gdy przychodził okres spokoju. Nie było im wtedy po drodze. Siergiej umiał dbać o swoje interesy, Dawid wciąż był majorem.
Siergiej zauważył wejście Dawida i bez słowa skinął na niego. Ten podszedł bliżej. Na biurkiem płonął pulpit Patrol Cruisera szybkiego zwiadu. Każda drużyna przywoziła z patrolu kompletny zapis pracy przyrządów i własnych poczynań. Dawid jednak wiedział, że jeśli sprawie przygląda się Sergiej, to idzie o coś ważnego. Starał się czegoś dopatrzeć w odczytach wskaźników, ale było tego za dużo.
Siergiej wyłączył emiter i wyprostował się.
- Napijesz się czegoś? - nie czekając na odpowiedź, ruszył w kierunku barku. - W jakim stanie jest Wandal?
- Jest w doku, mechanicy przy nim grzebią. Nie byłem tam ze dwa tygodnie. Wezwałeś mnie, żeby o to zapytać?
Siergiej rzucił mu spojrzenie przez ramię, ale zaraz wrócił do szklanek. Mówił odwrócony plecami do Dawida.
- To jest meldunek z dwóch myśliwców szybkiego zwiadu. Coś podniosło się z Epsilion.
Przerwał i podał Dawidowi drinka. Ten milczał, choć w jego głowie szalało sto myśli.
Siergiej wyglądał na nieco zawiedzionego obojętnością przyjaciela.
- Co to jest? - zapytał Dawid.
- Krążownik klasy Broadsword. Nie wiemy wiele więcej. Chłopcy zaraz zwiali, jak tylko go dostali na czujniki.
- Marna sprawa. Pospieszyli się trochę?
- Nie, takie mają rozkazy. Nie mamy okrętów, by je głupio tracić.
- Tarcze mieli wysoko. Dlatego spaprali odczyty.
- To też rozkaz. Takie normy ustalono dla wszystkich jednostek szybkiego patrolu. Dawid skrzywił się.
- Równie dobrze możecie wysyłać bezzałogowe sondy. Przynajmniej są tańsze. Siergiej zmrużył oczy, ale zdołał się opanować. Dawiad zdał sobie sprawę, jak bardzo już się różnią.
- Posłuchaj. Chcę, żebys wziął Wanadala i poleciał tam. Musimy wiedzieć, co to jest. Jaki to model. Jakim uzbrojeniem dysponuje. I przede wszystkim, kto jest na pokładzie. Dawid zrobił zniecierpliwioną minę.
- Wandalem? Shukuganem, zresztą uszkodzonym, mam lecieć na krążownik? Na ile zdołam się zbliżyć? Mam go rozpoznać walką, czy co? Nawet nie wiemy, kto za tym stoi.
- Nie mamy wyjścia. Wiesz, co będzie jeśli to zbliży się do nas? Zdajesz sobie sprawę, że taki okręt może blokawać nas lata. Nie wpuści nic na orbitę. - przerwał na chwilę i podjął spokojniejszym głosem. - Wydałem rokazy, by zamontowano na Wandalu eksperymentalne czujniki dalekiego zasięgu. Nie chcę Twojej śmierci i nie chcę stracic tego statku.
Dawid pociągnął ze szklanki. Wiedział już, że się zgodzi, ale nie mógł zrobić tego za szybko. Myślami był już jedak w przestrzeni.
- Czy to mogą być Aslani?
Siergiej zagryzł wargi i konfidencjonalnie zniżył głos.
- Aslani już trzymają nas za twarz. Jeśli przejęli ten statek, to jesteśmy załatwieni. Słyszałeś o ich stacji przeładunkowej?
- Ta platforma na orbicie Bety? Tam, gdzie dostarczamy rudy?
- Diabła tam, rudy. Tak, dostarczamy. A oni plądrują planetę. Wywożą wszystko, co ma jakąkowlwiek wartość. Metale, cześci maszyn i urządzeń, rozwiązania techniczne. A ja mam trzy tuziny myśliwców szybkich i żadnych dowodów.
- To skąd to wiesz?
- Nie bądź dzieckiem. I tam mamy swoich informatorów. Dranie...
Zapadło milczenie.
- Mówisz, że to mogą być oni. A jeśli to...
Ich spojrzenia spotkały się.
- Wirus? Hmmm, nie wiem, kogo wolę... Sądzisz, że to możliwe? Na Becie od piętnastu lat nie ma nikogo, chyba też żadnych sprawnych mózgów.
- Tego nie możemy wykluczyć. Wiesz, czym to grozi...
- Chcesz dac mi lekcję!? - wybuchnął Siergiej. Wstał zza biurka wymachujące rękami. - Mi? Przybliżysz mi profil krążownika klasy Broadsword? Co chcesz powiedzieć? Że w dwie godziny z odpowiedniej orbity może nam zdjąć wszystkie satelity? A my będziemy się mogli tylko przyglądać? Że może huknąć w powierzchnię tak, że centrum wyparuje? To chcesz mi tłumaczyć!? Tak!? Rozległ się sygnał interkomu. Wokół fotela Kastolica zawirowały różnobarwne symbole drobne jak pył, z głośników odezwało się kilka głosów, zbyt cicho, by Dawid mógł zrozumieć, o czym mowa. Czekał.
Skończywszy rozmowę Siergiej opadł ciężko na fotel. Przez długą chwilę patrzyli na siebie poprzez szerokość biurka. Dawid wiedział, że poleci i wiedział, że tamten był tego pewien od samego początku i cała rozmowa była zupełnie niepotrzebna.
- Cybernetycy twierdzą, że transmisja odebrana przez myśliwce z prawdopodobieństwem 87% była próbą inwazji informacyjnej. Systemy sprzed 7 czy 8 lat podobno poddałyby się Twierdzą, że to Wirus. Polecisz?
- Będę potrzebował trzy zmiany załogi...


by Argentlam

Gulliwer
Dragan: przypomnij mu o zmianach bielizny, statki kosmiczne nie słyna z dobrej wentylacji...

--
Graf Jesus Maria Zenon y Los Lobos von Owtza und zu Sucha-Bez-Kicka y Muchos Gracias Zawieszona

Dragan78
Dragan78 - Superbojownik · przed dinozaurami
oj czepiasz sie

Gulliwer
Dragan: spoko to tylko literatura.. Kiedy ciąg dalszy???

--
Graf Jesus Maria Zenon y Los Lobos von Owtza und zu Sucha-Bez-Kicka y Muchos Gracias Zawieszona

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
:sloneczko
Czy Argentlam i Dragan78 to ta sama osoba?

Dragan78
Dragan78 - Superbojownik · przed dinozaurami
nie
Forum > Półmisek Literata > Traveller 1
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj