A ja dziś uratowałam jakiegoś podlota Nie do końca sama, bo z jakimś panem wyciągaliśmy podrosłego pisklaka z takiego wkopanego w ziemię okratowanego okienka do sutereny. Ja mam całe półtora metra więc i zasięg ręcyma mam mizerny - to głównie pan leżał na glebie. Ptasica uwijała się nam nad głowami bardzo przejęta.
Podrzucaliśmy tym smarkaczem w kierunku gniazda, aż za którymś razem sirot się zorientował, że ma skrzydełka, raczył z nich skorzystać i zadyndał na gałęzi tuż przy gnieździe. Rodzina w komplecie. A my z panem podaliśmy sobie grabę i rozeszliśmy się do domów
Tylko mnie nie pytaj, co to za ptak bo taka byłam przejęta, że nawet nie sfotografowałam łajza ze mnie. Czarniawo-popielate to było, z czuprynka na głowie, dziobek żółto-pomarańczowy.
za gówniarza na gigancie
Podrzucaliśmy tym smarkaczem w kierunku gniazda, aż za którymś razem sirot się zorientował, że ma skrzydełka, raczył z nich skorzystać i zadyndał na gałęzi tuż przy gnieździe. Rodzina w komplecie. A my z panem podaliśmy sobie grabę i rozeszliśmy się do domów
Tylko mnie nie pytaj, co to za ptak bo taka byłam przejęta, że nawet nie sfotografowałam łajza ze mnie. Czarniawo-popielate to było, z czuprynka na głowie, dziobek żółto-pomarańczowy.
za gówniarza na gigancie
--
Bo ja cała jestem Tośka, A mój Tosiek to ho ho ho!
Mimo niepozornej szaty, Tosiek to... Tosiek to... Tosiek to...