by oldbojek
* * * * *
Wraca zapłakany syn dyrektora podstawówki do domu. Mama pyta:
- Czemu płaczesz?
- Bo dzieci się ze mnie śmieją że mam w rodzinie ojca dyrektora.
by pietshaq
* * * * *
Hiszpania. Dom publiczny. W pokoju rozlega się dzwonek telefonu:
- Donna Anna?
- Tak, słucham?
- Powiedz proszę, Don Pedro jeszcze leży na Tobie?
- Tak, a o co chodzi?
- Nie pozwól jemu skończyć!!! Zapłacił fałszywymi dolarami...
by oldbojek
* * * * *
Wakacje, plaża nad Bałtykiem.
Na plaży w grajdołku leży małżeństwo - dwa lekko już opalone ciała.
On znany lekarz na południu Polski, ona wykładowca akademicki.
W pewnym momencie obok przechodzi super zgrabna, pięknie opalona blondynka z długimi nogami.
Kiedy małżeństwo prawie jednocześnie spojrzało na kobietę, ta kokieteryjnie się uśmiechając ukłoniła się panu doktorowi.
- Kto to? - pyta po chwili żona.
- Powiem tak - mężczyzna spojrzał odruchowo w górę - łączą nas sprawy zawodowe.
- Masz na myśli jej zawód czy własny?
by Samorodek
* * * * *
W klinice położniczej uszczęśliwiony ojciec pochylając się nad swoim nowonarodzonym synkiem mówi pełen zachwytu:
- Zobacz, kochanie! Widziałaś, jakiego wielkiego ptaszka ma?
- Walerianie, nie kombinuj, nie kombinuj! Popatrz na jego oczy - są identyczne jak Twoje...
by oldbojek
* * * * *
Po walce z okrutnym profesorem Moriarty’m, Sherlock Holmes na dwa lata zaszył się w lasach Sherwood. W końcu postanowił wrócić do Londynu. Z poczty w niewielkim miasteczku wysłał telegram:
"Drogi Watsonie żyję stop Jutro o północy przyjedź do Westminster Abbey stop Twój przyjaciel Sherlock"
Była 23:59, noc ciemna, że oko wykol, na dodatek gęsta londyńska mgła sprawiła, że Holmes szedł po omacku z wyciągniętymi przed siebie rękami. Raczej wyczuł niż usłyszał, że ktoś stoi przy murze Opactwa:
- To ty Watsonie? – zapytał
- Ja, drogi Holmesie – radośnie odpowiedział doktor
Sherlock chwycił w dłonie głowę przyjaciela i ucałował go w oba policzki:
- Wydaje mi się, Watsonie – powiedział z właściwą sobie spostrzegawczością – że bardzo się zmieniłeś.
- Sherlocku - odezwał się Watson – ja siedzę na koniu.
by w_irek
* * * * *
Anglia.
Rodzina spożywa śniadanie a głowa rodziny - lord oczywiście, czyta gazetę na głos:
- Wczoraj na przedmieściu Londynu pluton żołnierzy zgwałcił pielęgniarkę..."
Matka (z trwogą):
- Och! Pluton żołnierzy...
Córka (z rozmarzeniem):
- Ach! Pluton żołnierzy...
Służąca (z lekceważeniem):
- Też mi coś, pluton żołnierzy...
by oldbojek
* * * * *
- Wyobraźmy sobie, że nad słonym, wzburzonym morzem właśnie przestało duć. Co się stanie z kawałkiem metalu, który leży w wodzie z tego morza?
- Skoroduje...
- Przecież mówię, że właśnie przestało duć!!!
by pietshaq
* * * * *
Fruwający:
Siedzą Czesław z Romanem na murku. Przechodzi ‘moherowa’ babcia i mruczy:
- Oooo... siedzą - orzeł z g*wnem!
Po chwili.
- Dobra, to ja już frunę – mówi Czesław.
- Ta, pofruniesz... jak cię ktoś łopatą podrzuci.
by skaut
* * * * *
Przychodzi facio do apteki:
- Poproszę rycynę.
Aptekarz:
- Ile ma Pan lat?
- Trzydzieści cztery.
Aptekarz wlewa trochę rycyny do menzurki.
- Gdzie Pan mieszka?
- Osiedle obok.
Aptekarz dolewa kilka kropel.
- Które piętro?
- Piąte.
- Z windą?
- Bez.
Aptekarz odlewa parę kropli.
- Mieszkanie samodzielne?
- Tak.
Aptekarz znowu trochę odlewa.
- Rodzina duża?
- Żona, troje dzieci...
- Teściowa mieszka razem?
- Niestety...
Aptekarz znowu odlewa parę kropel rycyny.
- Ale na szczęście, wczoraj pojechała na wieś...
Aptekarz dolewa parę kropel i wręczając menzurkę klientowi mówi:
- Płaci pan 23 rubli i 50 kopiejek. Proszę wypić na miejscu.
Następnego dnia wbiega do apteki ten sam klient:
- Panie! Pan jesteś prawdziwy geniusz! Pomyliłeś się pan tylko o pół metra!!!
by oldbojek
* * * * *
Gabinet lekarski porad ginekologicznych. Zbliża się koniec dyżuru, w środku trzech lekarzy swobodnie rozpartych na fotelach, gadka-szmatka, nogi na stole - pełen luz. Nagle...
Drzwi się otwierają i do środka wchodzi... nie! Wtacza się! Wtacza się coś. Gigantyczna góra uszminkowanego i upudrowanego sadła, przerzedzony utapirowany fryz i woń... Jednym słowem: próchno.
Lekarzy zamurowało. W oczach przerażenie, szczęki opadnięte.
Chwila konsternacji. Babsko już, już otwiera usta gdy jeden z nich błyskawicznie rzuca się na podłogę. Pod osłoną biurka szybko obraca fartuch guzikami na plecy, rękawy krzyżuje sobie pod pachami i wstając, zaczyna śpiewać coś po francusku.
Widząc to, drugi natychmiast łapie go od tyłu i mówiąc: "Spokojnie Napoleonie, spokojnie, już dobrze, na pewno wygra pan bitwę, obiecuję, a teraz idziemy do domku..." - ciągnie go w kierunku bocznych drzwi.
Trzeci zostaje sam. Chwilę rozgląda się rozpaczliwie, miota, wreszcie błysk rozjaśnia mu twarz. Łapie opakowanie talku, ukradkiem, szybko posypuje się tu i ówdzie, po czym z przepraszającym uśmiechem przemyka do wyjścia.
- No, właśnie, to ja już wracam do piekarni bo mi się bułki za bardzo przypieką...
by Rupertt
Spójrzmy jeszcze, co działo się na głównej w pięćdziesiątym wielopaku czyli z czego śmialiśmy się na JM sto wielopaków temu:
Pewien wiejski chłopak był tak małomówny, że jego dziewczyna po pięciu latach zalotów, doszła do wniosku, że nigdy Jej się nie oświadczy i że będzie musiała wziąć inicjatywę w swoje ręce.
Pewnego dnia, kiedy siedzieli sami w ogrodzie powiedziała do Niego:
- John, pobierzemy się? Pobierzemy się John?
- Tak.
Znowu długa cisza, w końcu dziewczyna powiedziała:
- Powiedz coś John, dlaczego nic nie mówisz?
- Obawiam się, że i tak za dużo powiedziałem.
by Charakterek
* * * * *
Leży facet na łożu śmierci, przy nim żona.
Facet słabnącym głosem:
- Czy możesz mi coś obiecać?
- Ależ oczywiście, cokolwiek zechcesz!
- Jak umrę, wyjdź za Mariana.
- Za Mariana?! Przecież go nienawidzisz!
- Właśnie...
by Nicku
* * * * *
Pewne małżeństwo w średnim wieku siedziało sobie na ławeczce w parku... zza krzaków dochodziły ich odgłosy rozmowy jakiejś pary...
Nagle kobieta zdała sobie sprawę, że za zaroślami są młodzi ludzie i chłopak ma właśnie zamiar się oświadczyć... Nie chcąc uczestniczyć w tak intymnym momencie nachyliła się do męża i szepnęła:
- Weź, zagwiżdż, żeby ci młodzi wiedzieli, że ktoś może ich usłyszeć...
- Gwizdać? - Spytał mąż - Dlaczego mam gwizdać? Do mnie nikt nie zagwizdał, żeby mnie ostrzec...
by Roj
A teraz... idziemy na jednego :) Dla tych, którym jeszcze mało, podajemy, jak zawsze, link do 149 poprzednich odcinków Wielopaka Weekendowego . Miłej zabawy! ;)
Znasz świetny i nowy dowcip? To wrzuć go na nasze forum "Kawałki mięsne". Ale radzimy najpierw poczytać obszerne archiwa forum i strony głównej oraz korzystać z wyszukiwarki przed wrzuceniem czegokolwiek, sprawdzając czy nie jest to tzw. gwóźdź czyli coś, co już tutaj czytaliśmy. A wtedy być może to właśnie Ty za tydzień rozbawisz tysiące czytelników kolejnego Wielopaka weekendowego! |