Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Pare słów o pochodzeniu kilku współczesnych przesądów

67 772  
144   34  
Ludzie to jednak dziwni są. Z jednej strony śmieją się z tych, którzy twierdzą, że ziemia jest płaska niczym cyc Kiery Knightley, z drugiej zaś potrafią skisnąć ze strachu na widok czarnego pchlarza przebiegającego im drogę.

Na szczęście idiotyczne przesądy nie dotyczą jedynie rzeczy, które mają nam przynieść pecha. Istnieje też przecież całkiem szeroka gama całkiem irracjonalnych czynności, które wykonujemy „na szczęście”. Jeśli zastanawialiście się skąd pomysł, aby posiadanie króliczej nogi miało nam zesłać łaskawość Niebios, to dziś macie okazję się o tym dowiedzieć.

Królicza noga

Mała włochata, zasuszona nóżka dyndająca jako breloczek przy pęku kluczy ma zapewnić ich posiadaczowi życiową pomyślność. Królik był uważany za zwierzę magiczne w różnych kulturach, w tym u Celtów, którzy już setki lat przed naszą erą uważali, że zwierzęta te mają zdolność komunikowania się z bogami. To też Celtowie wyrabiali z króliczych kończyn amulety. Dawca nóg musiał jednak spełniać pewne wymagania, aby dostąpić zaszczytu bycia rytualnie zaszlachtowanym. Także i sama ceremonia odbywała się w odpowiednich, obrzędowych warunkach.


Tymczasem w Stanach Zjednoczonych magiczne fragmenty króliczego truchła zostały przywleczone przez afrykańskich niewolników pracujących niegdyś na południu kraju. Stworzyli oni własny system wierzeń zwany hoodoo, w którym amulet w postaci nogi królika również zajmował bardzo wysoką pozycję. Magiczny przedmiot miał jednak moc tylko w sytuacjach, gdy zwierzak złapany został na cmentarzu podczas pełni Księżyca…

Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczkę

Więcej szczęścia gwarantuje dmuchnięcie w kartridż od Pegasusa, ale i tak za każdym razem, gdy przychodzi nam zgasić świeczkę sterczącą z naszego urodzinowego tortu, to w myślach życzymy sobie, aby paliwo staniało, a seksowna sąsiadka z trzeciego piętra dała nam dudy*.


Okrągłe ciasta z zatkniętą pośrodku świeczką to wynalazek starożytnych Greków, którzy składali takie łakocie w ofierze dla bogini Artemidy.
Warto też zauważyć, że dym jest bardzo częstym elementem obrzędów na całym świecie, a wiele ludów wierzy, że za jego pośrednictwem można przekazywać bóstwom informacje i prośby.

*toż to wspaniały instrument! Niech pierwszy ciśnie mirabelką, ten który nigdy nie chciał nauczyć się na tym cudzie grać!

Podkowa

Końskie obuwie wieszane jest na drzwiach, a jego wizerunek przyozdabia też monety, breloki i wszelkiej maści amulety mające dać nam skondensowane szczęście.


Zwyczaj przybijania podkowy przy wejściu do domu najprawdopodobniej ma związek z legendą dotyczącą Dunstana - angielskiego arcybiskupa, który urzędował w mieście Canterbury w połowie X wieku.
Pewnego dnia, gdy Dunstan, który był również pierwszorzędnym kowalem, podkuwał swojego konia odwiedził go sam diabeł. Rogaty zapragnął posiadać podkowy na swoich kopytach i wymusił na arcybiskupie ich przybicie. Jako że boży sługa miał sporo krzepy, pochwycił bestię, przywiązał ją do słupa i zaczął czorta torturować. Skatowany diabeł błagał o litość. Zanim bestia odzyskała wolność, musiała przysiąc, że nigdy nie odważy się niepokoić ludzi, którzy przy wejściu do swojego domu umieścili podkowę.

Odpukać w niemalowane

Jeśli czujemy, że przypadkiem możemy sprowokować los do spłatania nam brzydkiego figla, to najlepszą metodą na odgonienie pecha jest zlokalizowanie jakiegoś drewnianego, nie tkniętego farbą przedmiotu i kilkukrotne puknięcie w niego palcem.


Źródeł tego przesądu jest dość sporo. W wielu pogańskich kulturach istniało na przykład przekonanie, że drzewa zamieszkiwane są przez życzliwe nam duchy. Niektórzy też twierdzą, że rodowodu tego zwyczaju należy szukać w drewnianym krzyżu, na którym skonał Chrystus.
Tymczasem na naszych ziemiach, setki lat temu istniał zwyczaj kładzenia przed pochówkiem nieboszczyka na świeżej desce. Wówczas rodzina i najbliżsi zmarłego pukali w nią, aby odstraszyć diabła, który tylko czekał na przejęcie duszy denata.

Boże pobłogosław kichającego!

Aaaapsiiik! - kichnięcie to taki mały orgazm, c’nie? Kiedy sobie gromko furkniemy kichawą to nie dość, że czujemy się rozkosznie, to jeszcze wszyscy wokół życzą nam zdrowia. Trudno się dziwić – w niektórych przypadkach kichanie to symptom nadciągającej infekcji dróg oddechowych.


W wielu jednak krajach odzew na czyjeś kichanie brzmi „Niech cię Bóg błogosławi!”. Żeby nie szukać zbyt daleko - angielskie „Bless you!” to jeden z przykładów takiej życzliwej reakcji.
W VI wieku naszej ery Włosi dziesiątkowani były przez paskudną infekcję. W czasach, gdy człek mógł być powalony przez byle grypę, kichanie nie zwiastowało niczego dobrego. Ówczesny papież Grzegorz I Wielki nakazał więc, aby reagować na taki symptom zbliżającej się choroby prośbą o boże błogosławieństwo dla potencjalnego pacjenta. Jeśli zaś w pobliżu nie byłoby nikogo, wówczas sam kichający musiał rzec „Boże, dopomóż mi!”.

Łańcuszki

Wyślij ten artykuł do 10 swoich znajomych, a spotka cię niebywałe szczęście. Wiesław z Chujmiętek wysłał i wygrał 15 złotych w zdrapce. Leokadia z Białego Kału nie wysłała i mina przeciwpiechotna urwała jej stopę. Łańcuszki mają się dobrze – zmieniają tylko formę. Dziś, jednym kliknięciem rozsyła się wiadomości za pośrednictwem serwisów społecznościowych, kiedyś jednak trzeba było włożyć w tę czynność znacznie więcej wysiłku. Najstarszy przykład łańcuszka pochodzi z 1888 roku. Wiadomości wysyłane były oczywiście listownie, ale zasada była zawsze ta sama – treść takiej korespondencji najczęściej polegała na emocjonalnym szantażu, odwoływaniu się do religii oraz groźbach, że przerwanie łańcuszka może nieść ze sobą fatalne skutki.


W 1935 roku po USA krążył list zwany „Send-a-Dime Letter”. Musiał on przywoływać wizje naprawdę upiornych kar dla tych, którzy zaniechają rozsyłania go dalej, bo wiele urzędów pocztowych zostało dosłownie zalanych dziesiątkami tysięcy łańcuszkowych kopert. Poczta w Denver w ciągu jednego dnia zasypana została 165 tysiącami takich listów, a parę dni później 800 tysięcy listów kompletnie uniemożliwiło funkcjonowanie pracowników urzędu w St. Louis.


Szacuje się, że w ciągu kilku tygodni po USA krążyły dziesiątki milionów „spamowych” kopert. Wkrótce wiadomość trafiła za ocean i rozprzestrzeniła się po świecie. W czasach, gdy pod strzechami domów nie było jeszcze komputerów z dostępem do globalnej sieci, niesławny łańcuszek wysłany został ponad miliard razy!

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5
6

Oglądany: 67772x | Komentarzy: 34 | Okejek: 144 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

23.04

22.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało