Dzisiaj m.in. godna pozazdroszczenia regeneracja ślimaka, agenci FBI wydaleni z Islandii oraz grzyb, który jest jadalny, dopóki nie popijemy go alkoholem.
Anime jest jedną z form, w jakiej autor może nam przekazać różne historie. Jednak kiedy pada słowo anime, często zaczyna się pewny bullshit, którego nie ma np. przy komiksach Marvela. Jestem świadoma specyficznego stylu życia Japończyków oraz tego, że istnieje hentai, ale tym razem postaram się pokazać japońskie animacje z troszkę innej perspektywy.
Wydawałoby się, że setna aplikacja umożliwiająca dokładnie to samo nie jest nikomu potrzebna… A jednak Instagram podbił cały świat.
#1.
Instagram, raj blogerek i agencji reklamowych (w zmiennych proporcjach), służy do zbierania mniej lub bardziej zasłużonej atencji i to właśnie ekstremalna atencyjność zapewniła mu sukces. W chwili sprzedaży aplikacji Facebookowi za około miliard dolarów, za Instragramem stało zaledwie 13 pracowników.
#2.
Popularność Instagrama nie wszystkim wychodzi na dobre, o czym przekonali się niektórzy rodzice zanadto rozpuszczający własne dzieci. Bogate życie, którym niektóre pociechy chwaliły się na Instagramie, zwróciło uwagę organów podatkowych. Zdjęcia umieszczane w aplikacji uzupełniały materiał dowodowy - według niektórych firm zajmujących się bezpieczeństwem w sieci, nawet w trzech na cztery przypadki.
#3.
Instagram służy nie tylko pielęgnowaniu własnej próżności czy demaskowaniu oszustów podatkowych. Pozwala też… zamówić alkohol. Nieoficjalna usługa nazywa się Phrostie - i pozwala każdemu, niezależnie od wieku, zamówić anonimowo alkohol, który zostanie dostarczony do rąk własnych w ciągu 3 godzin. Zasięg ograniczony jest do samego Nowego Jorku, cała zaś sprzedaż prowadzona jest za pośrednictwem Instagrama.
#4.
Wszystko, co wrzucacie na Instagrama, w pewnym momencie może wylądować na billboardzie naprzeciw waszego domu. Nieszczególna perspektywa, prawda? Jeden z punktów regulaminu, do którego przestrzegania zobowiązuje się każdy użytkownik aplikacji, głosi, że każda opublikowana fotografia staje się własnością Facebooka, który może następnie zrobić z nią co tylko chce - i kij wam do tego. Nie musi was nawet o niczym informować.
#5.
Raz po raz do Instagrama dołącza ktoś nowy, a media ekscytują się jego chwilową popularnością. „Szok, sensacja, Rysiek z Klanu zebrał 13 fanów w dwa miesiące!” i tym podobne sprawy. W wyścigu szczurów udział wziął też miłościwie nam urzędujący papież Franciszek, zdobywając milion polubień w około godzinę. Dzisiaj należące do świątobliwości konto @franciscus ma 3,6 mln fanów. A ktoś twierdził, że chrześcijaństwo upada…
#6.
Na Instagramie można przypisywać zdjęcia do określonych miejsc na świecie. Według statystyk najczęściej oznaczanym miastem jest Nowy Jork. W kategorii konkretnych miejsc, nowojorski Times Square zajmuje jednak dopiero drugie miejsce. Wyprzedza go Siam Paragon Mall, czyli pewne centrum handlowe w Bangkoku. Dość dobitnie obrazuje to przekrój tematyczny publikowanych na Instagramie zdjęć.
#7.
Jedną z charakterystycznych funkcji Instagrama jest możliwość upstrzenia zdjęcia jednym z kilkudziesięciu dostępnych filtrów. Dzięki niemu publikowana fotografia wygląda lepiej, gorzej albo po prostu inaczej. Mimo to najczęściej stosowanym filtrem w aplikacji jest… brak filtra. Jak to wytłumaczyć? W najprostszy sposób - Instagram opanowały agencje reklamowe, specjaliści od kreowania wizerunku, różnorakie guru auto-marketingu. Zanim duża część zdjęć w ogóle zawita do aplikacji, przechodzi profesjonalną obróbkę komputerową. I to by było na tyle naturalności w dzisiejszym świecie.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą