Szukaj Pokaż menu

Ogłoszenia matrymonialne AD 1935 cz.1

19 063  
10   11  
Wejdź do Monster Galerii!Utopiliśmy marzannę i zapanowała nam wreszcie upragniona wiosna. Wszystko co żywe znów łączy się w pary. Samotnym bojownikom i bojowniczkom polecamy garść autentycznych ogłoszeń matrymonialnych z 1935 roku. Uczcie się jak pisać interesującą ofertę małżeńską...

Mam lat 34, brunet, przystojny, podobać się mogę bez najmniejszej krytyki, kupiec energiczny do pracy, chętnie wstąpię w związek małżeński z postępową izraelitką z modernego typu, która posiada interes lub środki do interesu. Zgłoszenia pisemne do Admin. Kuryera pod "Przystojny"

* * *

Dwie młode, zamożne panie z towarzystwa, pragną nawiązać korespondencye z dwoma inteligentymi panami (mile widziani będą ziemianie). Cel matrymonialny nie wykluczony. Zgłoszenia pisemne do Adm. Kuryera pod "Szatynka-rozwódka", "Panna-blondynka"

* * *

Kawaler, żyd, inteligentny, towarzyski, młody, - właściciel kamienicy w mieście powiatowym zagłębia naftowego, składającej się z wygodnego pomieszczenia i dobrze prosperującego interesu, - ożeni się natychmiast z panną sympatyczną, uszczęśliwi ją. Posag wymagany. Poważne zgłoszenia pisemne do Adm. Kuryera pod "Dobra partya 17"

* * *

Który z starszych panów, wybitnie inteligentny, zamożny, najchętniej z prowincyi - pozna kobietę odpowiednich zalet. Cel matrymonialny. Zgłoszenia pisemne do Admin. Kuryera pod "Samodzielna"

Wielopak weekendowy XLVII

29 067  
12   29  
Pablo! To wcale nie jet miezne! I przyięgam Ci - jeżeli w ciągu 15 minut nie oddaz mi klawiza z tą literką co to jet przed "T" w alfabecie, to wkleję tu połowę gwoździ z forum!!!

Pewien facet starał się na kolei o pracę dróżnika. Jego przyszły szef postanowił przeprowadzić mały test.
- Co by pan zrobił, gdyby się pan zorientował, że dwa pociągi jadą po jednym torze w swoim kierunku? - zapytał.
- Przekierowałbym jeden z nich na inny tor.
- Co jeśli nastawnia by się zepsuła?
- Zadzwoniłbym do najbliższej stacji żeby powiadomili prowadzących pociągi.
- Co jeśli telefon byłby zepsuty?
- Pobiegłbym do miasteczka i zadzwoniłbym z budki telefonicznej.
- Co jeśli byłaby zniszczona przez wandali?
- Wtedy pobiegłbym po wujka Leona.
Pytający trochę się zdziwił, ale zapytał:
- A w czym pomógłby wujek Leon?
- W niczym, ale jeszcze nigdy nie widział zderzenia pociągów.

by Tokkebi

* * * * *


* * * * *

Breżniew i Nixon w otoczeniu członków ochrony osobistej podziwiają wodospad Niagara.
- Jak myślicie - pyta Nixon - czyja ochrona jest odważniejsza?
- Moja!
- Sprawdzimy... Hej, John skocz do wodospadu!
- Ależ, panie prezydencie, mam żonę, dzieci!
Breżniew słuchał ubawiony, w końcu zwraca się do Wani:
- No, skacz!
Wania bez namysłu ruszył w kierunku przepaści. Zagrodził mu drogę Nixon.
- Nie boisz się? Dlaczego chcesz skoczyć?
- Mam żonę, dzieci...

by Jared

* * * * *

Autentyki XXXII - o ptaszku, bydlątku i długim francuzie

26 615  
10   33  

Lukashero na forumowym Hyde Parku ogłosił dzień dzisiejszy "Dniem Seksu". Niech tam sobie ogłasza co chce - my wiemy jedno - niedziela jest i pozostanie dniem autentyków i tak ma się wam bojownicy kojarzyć. W końcu już trzydzieści i jeden raz na to pracowaliśmy. Więc dalijj Lukas z tym seksem!!! Daj ręce odpocząć!!!

Najsampierw bojownicy zakonotujcie sobie, że nie każdy żebrzący na ulicy nie ma pieniędzy. Analogicznie do historyjki Nedzumi:

Czas i miejsce: 22:00, rynek miasteczka.
Podchodzi do mnie gość, zawiany na całego, ledwo na nogach stoi. Bełkotliwie wygłasza kwestię:
-Paniiiiiieee, ide se do domu, ino bym se kcioł zapalić papieroska....
Nie czekając na dalszy ciąg mówię:
-Panie nie mam papierosów, nie pale.
Ale gość uparcie:
-Paniiiiiieee, ide se do domu, ino bym se kcioł zapalić papieroska....
Ja już zdeczka poirytowany:
Naprawdę nie mam papierosów i nie poczęstuję pana! Do widzenia!
Gość jest jednak odporny i zaczyna:
-Paniiiiiieee, ide se do domu, ino bym se kcioł zapalić papieroska.... Ino se nie moge paczki otworzyć. Nechże mi pan ją otworzy....

Cykl biurowy otwiera Kociara:

Jeden z moich klientów przyniósł mi ostatnio jakieś faktury podpisane przez jego pracownika nieczytelnie bardzo. Pytam czyj to jest podpis. A on do mnie:
- Nie wiem. Ja się podpisuję swoim ptaszkiem.

Kontynuuje peenya w ramach instrukcji dla bojowników-absolwentów, którzy niedługo zasilą szeregi petentów Urzędów Pracy:

Średniej wielkości urząd w średniej wielkości miejscowości, mnóstwo petentów, kolejka jak jasna cholera, wiadomo dużo ludzi każdy coś tam plapla z sąsiadem.
Z jednego z pokoi wyskakuje pańcia:
- CISZA!!!!! Tutaj się pracuje!!!!!!!!!!!
Głos z tłumu:
- NIE WIDAĆ

I inny obrazek:
Starszy jegomość koło 50, siada przy stanowisku, mówi ładnie
- Dzień dobry
Na co pańcia rzucając mu wielką knigę z nazwiskami petentów:
- Muszę na chwilę wyjść, niech się pan znajdzie..
Gościu siedział tak z dobre 10 min.
Pańcia wróciła z kawką i pyta ;
- Znalazł się pan???
- Pani wybaczy ale nie czułem się zagubiony.

Weseli wykładowcy to stali goście autentyków. Dziś w_irek nadaje z Lublina:

Dawno temu Katedrą farmakologii na wydz. weterynaryjnym lubelskiej AR władał przemiły profesor (nazwijmy go) S. Podczas egzaminu, gdy grupa przestraszonych i jak zwykle nie do końca douczonych studentów siedziała przed jego gabinetem czekając na swoją kolej, otworzyły się z trzaskiem drzwi, profesor S. wybiegł na korytarz i z przerażeniem w oczach wykrzyczał:
- Jezu!! morderca - i wrócił do pokoju.
Kilku odważniejszych, wskoczyło za nim. Przy biurku siedział czerwony jak burak delikwent ze spuszczoną głową. Profesor na pytanie co się stało odpowiedział :
- Bydlątko zabił.
Cała sytuacja wyjaśniła się po wyjściu studenta z gabinetu. Otóż pan S przedstawił hipotetyczne objawy jakie miała "chora" krowa i kazał gościowi zapisać odpowiednie lekarstwa a facet wysmarował taką receptę, że gdyby trochę zwiększył dawki to w województwie lubelskim całkowicie upadłaby hodowla bydła.

Opowieści pijacko-imprezowe zawsze cieszyły się uznaniem bojowników. Dziś opowiada kleju:

Paru kumpli (z czego jeden już na auto-pilocie) postanowiło się wybrać po zaopatrzenie na imprezę. Mieszkali aktualnie w jakimś ośrodku, do sklepu było trzeba się trochę przejść, ale cóż poradzić? Trzeba iść. No wiec kupili w pobliskim monopolu prowiant mokry i na tzw. "zagrychę": parę bułek i ogórka (sztuk: 1). Kolega lekko wstawiony nalegał, aby mu coś oddać, bo on chce się koniecznie przydać. Chłodna kalkulacja: Butelek nie dadzą, bo zbije; bułek nie dadzą, bo walnie w jakąś kałużę i po bułkach, no to "masz ogóra!"
Parę minut później Powiernik Ogóra zatrzymał się przy płocie by oddać nadmiar płynów ustrojowych w jednej ręce dzierżąc Ogóra a w drugiej... no wiadomo. W tejże chwili organizm wymusił na nim kichniecie i podniesienie ręki dzierżącej warzywo na wysokość twarzy. Delikwent nie otwierając oczu wyjęczał "Stary! Kut#$ mi odpadł!!!"


Opowieść o Szamanie, który jest w moim kręgu towarzyskim postacią legendarna:
Impreza, znajomy bawi się w najlepsze, patrzy w prawo, tam Szaman! Pomachał mu, tamten odmachał, no i luz. Patrzy w lewo, potem znowu w prawo i... Szamana ni-hu-hu! Poszedł zbadać sytuacje, patrzy, a tam Szaman leży na parkiecie. No to mówi:
- Szaman, chodź idziemy do pokoju się położyć!
- Ty idź, a ja zaraz dołączę!
Facet wiele nie myśląc poszedł i czeka... i czeka... i czeka... w końcu nie wytrzymał, podniósł się z miejsca i już ma wychodzić gdy w drzwiach staje Szaman i krzyczy:
- Rozmawiałem z Bogiem!!!
- No jak to, kiedy? - pytają współlokatorzy.
- No leże sobie na parkiecie, zachciało mi się rzygać, zamknąłem oczy a tam Oczy Boga świecące we mnie czarnym światłem!
- I co mu powiedziałeś?
- No jak to co? "Nie świeć mi po oczach skur#&^lu jeden", on mi odpowiedział "Szaman, nie będziesz rzygał!".
No i nie rzygałem!

A buoy ma żonę. Reklamuje ją bardzo, ale ocenimy dopiero po obejrzeniu fotek. Ślij więc buoy!!!

Moja żona (wbrew następnym linijkom, bardzo mądra, inteligentna oraz śliczna osoba) rozwiązując krzyżówkę, zapytała mnie:
- Słuchaj co to może być "Przodek bydła domowego"? Bo gdyby był tyłek, to bym wiedziała jakaś gicz lub szynka, ale przodek?
Przez chwile mnie zamroczyło, aż wreszcie wydukałem przez zęby, starając się powstrzymać łzy oraz spazmy:
- Spróbuj TUR!
- Aha, ...a gdzie one to maja?

Krótka "wprowadzająca w temat" bankomatowa historyjka Nicku...

Teraz owa autentyczna historyjka:
Żona mojego kolegi pracująca w banku opowiedziała scenkę następującą:
Facet wyciągnął z bankomatu swoją wypłatę i podszedł do okienka, by ją wpłacić.
- Po co pan to robi?!
- No przecież z tej skrzynki mogą ukraść!

...i przechodzimy do końcowych opowieści Mattika o kartach płatniczych:

Tak jak pisałem pracuję w firmie, która obsługuje ruch kart płatniczych w Polsce. Często zdarzają nam się autoryzacje kart zagranicznych przy których jest wymagany kontakt wystawcą karty (nie ważne czy to Republika Burkina Faso, Bangladzesz czy inne podobne) ...dzwoni się wtedy do banku i wszystko ...
Niestety nie zawsze taki bank jest otwarty a przodują w tym francuzi, których banki często są zamknięte od piątku do poniedziałku... wtedy uzyskanie autoryzacji nie rzadko graniczy z cudem ...
No i któregoś pięknego piątku naszej koleżance pod koniec zmiany trafiła się właśnie taka francuska karta i opłata za hotel. Gość chciał już wyjechać i zapłacić a system żądał kontaktu z bankiem ... kumpela mordowała się prawie godzinę dzwoniąc na przemian to do banku to do Mastercard France ... no i qpa ... nic z tego nie wyszło ...

Miałem okazję wracać z nią autobusem ... stoimy sobie "na kole" ... na kolejnym przystanku do autobusu wsiada nasza koleżanka z innego zespołu i zaczyna sobie z moją kumpelą gaworzyć ... autobus nabity .. ledwo się ruszyć można... no i w pewnym momencie moja koleżanka niewiele myśląc rzuca na głos taki tekst :
- Wiesz Gośka! Robiłam dzisiaj prawie godzinę francuza ... i jak zwykle dupa!


I z tym akcentem męska część redakcji udaje się na poszukiwania takich kobiet, co to potrafią prawie godzinę robić francuza... ;)

Oczywiście, gdy podobne zabawne historie wydarzą się w waszym życiu, nie zapomnijcie podzielić się nimi na forum "KAWAŁKI MIĘSNE". Dla najlepszych - poczytne i zaszczytne miejsce na naszej stronie głównej! Innych nagród nie przewidziano - wciąż czekamy na coś co nas naprawdę powali... :)

10
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Wielopak weekendowy XLVII
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Typowe matki w akcji - jak tu ich nie kochać?
Przejdź do artykułu Autentyki XXXI - z imprez, sądu i uczelni
Przejdź do artykułu Znajdź różnice - profesjonalny poradnik
Przejdź do artykułu Seks oralny w Kole Fortuny
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu Autentyki XXX - pijackie, sportowe i... haślane??
Przejdź do artykułu Historia milionerki, która nie opuszczała pokoju hotelowego
Przejdź do artykułu Uważaj gdzie parkujesz 1/2 - czyli zdjęcia z nocy!
Przejdź do artykułu Wesołe życie stomatologów III

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą