Wracamy do ciężkich poranków. Bowiem poranek, to najgorsza rzecz, jaką kiedykolwiek wymyślono. Bo trzeba wyrwać się z błogiego snu i rozpocząć dzień. A przy okazji... Przez pewien czas budziłem się w nocy zawsze o tej samej godzinie: zegar (cyfrowy, dodajmy) wskazywał 3:14. Pierwsza myśl: oczywiście, pi.
Tak, jestem inżynierem...
by Blablaliza* * * * *
Kilka lat temu mój brat cioteczny się żenił. Ja się tak dobrze bawiłam, że na parkiecie tańczyłam aż do prawie ostatniego gościa. Zmęczona jak licho i obolała w końcu zeszłam z parkietu i razem z moją starszą wróciłyśmy do hotelu. Cichutko, na paluszkach weszłyśmy do pokoju żeby nie budzić mojego taty i brata. Normalnie padłam jak zabita... Minęła może z godzina, albo dwie i mój tatulek zaczął kręcić się po pokoju, w końcu podszedł do mnie i powiedział żebym wstawała bo jedziemy. Ja ignorując go przekręciłam się na drugi bok. Na dole hotelu była jakaś kawiarnia czy coś, w każdym bądź razie jacyś Państwo postanowili rozpocząć poranną debatę.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą